Recenzja

Old Man's Journey

"Dawno nie widziałam tak ślicznie wyglądającego tytułu 2D..."

To była moja pierwsza gra zainstalowana na konsolę Xbox One. Do jej pobrania zachęciła mnie moja kobieta. Spodobał się jej trailer i ręcznie rysowana grafika. Ok. Co mi szkodzi. Wygląda to naprawdę fajnie i w sumie ile można ratować świat... Stwierdziłem, mam Game Pass dlaczego nie spawdzić innej gry niż typowe "system-sellery". Jeszcze się nimi zmęczę. Moja małżonka nie jest tak wytrawnym graczem, więc nie dla niej są fpsy, zawiłe intrygi i śledztwa. Horrory i potwory to też nie jej klimaty. Chciała się po prostu zrelaksować przy grze, ciesząc się jej sielskim i zarazem prostyn klimatem. Wygląda na to, że może być to tytuł właśnie dla niej.

W Old Man’s Journey wcielamy się w starszego mężczyznę, który pewnego pięknego, słonecznego dnia, siedzącego na tarasie swojego domu i spogląda na ocean. Po chwili słyszy dzwonek do drzwi. Przy furtce czeka na niego listonosz. O dziwo to co znajduje się w dostarczonym liście, sprawia, że mężczyzna od razu chwyta za swój wysłużony plecak, laskę i wyrusza w daleką podróż przez kolorowy świat gry. W jej trakcie przeżyjemy wraz ze staruszkiem najważniejsze wydarzenia z jego życia, wrócimy do wspomnień i poznamy m.in. historię jego małżeństwa. A wszystko to opowiedziane zostało za pomocą starannie wykonanych, barwnych obrazów. Co ciekawe w grze nie uświadczymy choćby jednego słowa. Fabuła - choć przewidywalna – z pewnością sprawi, że wszystkich grających dopadnie nostalgia, smutek i wzruszenie.
Głównym celem rozgrywki jest manipulowanie otoczeniem, a dokładnie ukształtowaniem terenu. Zadaniem gracza jest takie ułożenie elementów krajobrazu, by nasz główny bohater mógł przejść dalej. Odbywa się to za pomocą przeciągania i zmiany wysokości poszczególnych fragmentów danego obszaru. Jedynym problem jest to iż nie można zmieniać tej cześci, na którym obecnie stoi staruszek. Gdy już docieramy do końca poziomu, przychodzi czas na zanurzenie się we wspomnieniach dziadka. Czasem, by uaktywnić daną historię sprzed lat, musimy odświeżyć staruszkowi pamięć poprzez znalezienie odpowiedniego stymaltora jego wspomnień. A to np. przez zwrócenie uwagi na elementy otoczenia, np. wydobycie dźwięku dzwonów, co w praktyce sprowadza się do kliknięcia na danym przedmiocie. Zagadki nie należą do trudnych, nawet dla gracza, który nie spędza czasu przy konsolach. Wszystko idzie gładko i bez żadnych dłuższych przestojów w trakcie podróży. Mechanizm manipulacji terenem został wykonany porządnie, nie napotkaliśmy wspólnie momentu, w którym gracz po popełnieniu błędu znalazłby się w sytuacji bez wyjścia. Mimo wszystko pomysł na rozgrywkę bardzo mi się spodobał, ale przy dłuższych posiedzeniach przed ekranem może nas znużyć. Warto więc robić sobie przerwy - o co prosiłem żonę. Przydałaby się większa różnorodność stawianych przed graczem wyzwań, tak jak w etapie w którym za zadanie mamy tak ukształtować teren, by przebić mury kamiennym kołem , przeganianie owiec, czy podróż pociągiem. To niewielkie zmiany, ale urozmaicają grę i powodują dodatkowy uśmiech na naszej twarzy.
Tym, co na początku przyciąga uwagę do Old Man’s Journey, to warstwa graficzna. Dawno nie widziałam tak ślicznie wyglądającego tytułu 2D. Wersja na Xbox One ma najelpszej jakości sprite'y. Widoki zapierają dech w piersiach i nawet samo wykonywanie screenów można zaliczyć jako dodatkowy tryb zabawy. Gra jest piękna i klimatyczna, niczym galeria znanego malarza. Każdy kolejny etap to kolejny miód na nasze oczęta. Świat gry jest pełen barw, a każdy element mimo że jest bitmapą, żyje. Fale, chmury, drzewa, wiatr czy ludzie to mistrzostwo ręcznie rysowanej grafiki. Nawet nie grając a tylko oglądając, czułem fenomenlną atmosferę każdego kroku podróży.
Ogromym plusem jest też udźwiękowienie. Mimo tego, że w Old Man’s Journey nie usłyszymy ani jednego słowa, to wszystkie elementy dźwiękowe krajobrazu zostały oddane w sposób wyśmienity. A to jakiś muzykant przygrywa sobie na gitarze, gdzieś tam owce beczą na pastwisku, ptaki śpiewają ukryte w koronach drzew, a woda w wodospadzie pluska tak, że aż ma się ochotę wskoczyć na chwilę i popluskać razem z naszym dziadkiem. Sama ścieżka muzyczna również została świetnie skomponowana, niekiedy wesoło przygrywa w tle, tylko po to by za chwilę zmienić ton na bardziej melancholijny, czy grożny utwór gdy wokoło szaleje burza. Słucha się tego z niekłamaną przyjemnością.
Old Man’s Journey nie należy do najdłuższych tytułów. Stąd myślę, że finalna ocena będzie bardzo obiektywna. Nawet niedzielny gracz spokojnie ukończy go w około dwie / trzy godziny. My, jak już wspominałem dawkowowaliśy sobie grę w kilku krótkich sesjach, ponieważ mała różnorodność rozgrywki troszkę nas męczyła. Niemniej jednak, bardzo miło spędziliśmy czas, wpólnie rozwiązując kolejne zagadki. Wersja dla Xbox One, nie dość że tania, ma dodatkowo różne trofea do odkrycia, więc może to dobry czas na zakup albo kolejne podejście do tworu od Broken Rules?


Autor - Rolly


OCENA Xbox Rare

Grafika : 8+/10

Dźwięk : 8+/10

Grywalność : 7+/10

Kup w Sklepie Microsoft
Strona gry


Tagi : #oldmansjourney #2D #xboxone #brokenrules